I tak mała Joliee dojechała do Wrocławia.
Czekała tam na nią Zula. Pierwsze spotkanie odbyło się na gruncie neutralnym poza domem. Ponieważ była zima doszło do niego w samochodzie. Zula była mocno zdziwiona nowym gościem. Jak przystało na bokserkę, obwąchiwanie malutkiej Joliee odbyła się z typową bokserską delikatnością. Ale po chwili emocje opadły. Można było wejść do domu. Każdy z naszych bokserów inaczej stawiał swoje pierwsze kroki w naszym domu. Almusia za raz po przyjeździe, usiadła na środku dywany w pokoju i nie bardzo chciała się ruszyć. Po chwili jednak zaczęła zwiedzać pokój ale tylko w obrębie dywanu. Zula zaraz po przyjeździe nie miała takich obaw. Latała po całym pokoju, wskakiwała na tapczan i fotele, wchodziła nam na kolana. Jednak wyjście z pokoju na korytarz to już była wyprawa i duże wyzwanie - ostrożnie, powoli i najlepiej z "ochroniarzem" za plecami. Joliee ( czyli Żolka) od razu poczuła się jak u siebie w domu. Wszędzie jej było pełno. Wszystko musiała poznać, wszystko zobaczyć. Te małe brązowe oczka były wszędzie - w kuchni, w łazience, w ubikacji, na balkonie, w lodówce, w piekarniku ... . Żywe "rude sreberko". Piersze kontakty z Zulą nie były takie łatwe. Zula na początku na małą warczała. Czuła w niej konkurentkę. Warczała na Żolinkę gdy ta chciała pobawić się zabawką. Odpychała ją gdy mała chciała się przytulić. Nam Zula dawała do zrozumienia, że jest niezadowolona i obrażona na nas za wpuszczenie do domu czegoś takiego małego rudego. Trwało to z tydzień, po czym Zulcia zaczęła się przekonywać do małej. Pozwalała małej brać zabawki, wchodzić na siebie i podgryzać za szyję. Wkrótce ku naszej uldze dwa rudzielce biegały obok siebie po domu poszturchując się boczkami, warkocząc głośno i kłapiąc paszczami. Zulcia nam odmłodniała. Teraz ona przychodziła do małej Joliee ze sznurkiem do przeciągania się i podrygując nim, zapraszała ją do zabawy. Żolka mogła wchodzić do łóżka Zulki oraz wgramalać się na tapczan obok niej. Obecnie nasze suńki jak śpią to lubią przytulić się do siebie pleckami lub kłaść główkę jedna na drugą.Słodziaszki - jak śpią oczywiście.
Ustalanie hierarchii odbyło się bez naszej obecności i bez "gryzakowania". Rządzi Zula - jako starsza i dużo większa. Żolka może rozrabiać i zaczepiać Zulkę. Poszczekiwać i warczeć na nią. Ale jak Zula ma już dość to wystarczy, że tylko na małą popatrzy i Joliee od razu kładzie uszka po sobie, spuszcza i odwraca główkę, a następnie odsuwa się grzecznie burcząc cichutko pod nosem.
Troszkę inaczej wyglądają spacery. Spacer z każdą z osobna to przyjemność. Dziewczynki są grzeczne w takim zakresie w jakim bokser może być grzeczny. Natomiast wyjście z dwójką na raz to co innego. Moje grzeczne sunie stają się psią bandą. Jedna staje za drugą. Jedna podkręca drugą. Ganiać kota. Zjeść labradora. Postraszyć owczarka - to dla nich frajda. Słowa: fe nie wolno, nie ciągnij, uspokójcie się małpy, spokój diabły, wy czorty, powtarzane są z szybkością karabinu maszynowego. Ale jak już dojdziemy do łąk, gdzie pieski mogą swobodnie sobie pobiegać, cała złość mija a ich psoty i wygłupy można oglądać bez końca.
|